Słowo na IV niedzielę Wielkiego Post

ks. Andrzej Jankoski

Homilia – IV Niedziela Wielkiego Postu 2020 – Laetare!!!

„… nie tak bowiem, jak człowiek widzi, widzi Bóg, bo człowiek widzi to, co dostępne dla oczu, a Pan widzi serce”.

Nasze postrzeganie rzeczywistości jest wycinkowe. Widzimy tylko część świata. Nasza pamięć odwołuje się tylko do części zdarzeń, a już żadną miarą nie jesteśmy zdolni ocenić życia naszych braci i sióstr. Całą prawdę o nas zna tylko Bóg. On przenika nasze serca. On wie co było, jest i będzie.  Co najważniejsze Bóg nie wykorzystuje wiedzy o nas dla naszej zguby, ale dla naszego zbawienia. On doskonale zna lekarstwo, które może nas uzdrowić fizycznie, ale przede wszystkim duchowo.

Dotykają nas mocno wieści o koronawirusie. W naszych sercach strach i niepewność. Czujemy jak śmierć zagląda nam do oczu. W obliczu takiego zagrożenia jesteśmy totalnie bezradni. Powinniśmy sobie zdać jednak sprawę, że wszystko w Bożych rękach. Bardzo dużo również od nas zależy. Zastanawiam się co mamy robić? Co jest najbardziej właściwe? Od czego zacząć? Z pewnością trzeba się skupić na wartościach duchowych. Trzeba paść na kolana (nie ważne gdzie – w domu, w kościele, w miejscu pracy) i prosić w pierwszej kolejności o dar ufnej wiary. Ten dar potrzebuje jednak miejsca w naszych sercach. Trzeba więc je uporządkować. Odrzuć wpierw nienawiść, bo ona przede wszystkim zajmuje całego człowieka. Odpuść wreszcie. Po co te złośliwości, po co to rzucanie się do gardeł? Nie czekaj do jutra, bo jutro może być niedostępne. Odrzuć wszelki grzech. To prawda, że z dnia na dzień wszystkiego nie zmienisz, wszystkiego nie naprawisz, ale dla Boga najważniejsze są nasze pragnienia. To, że chcę się zmienić, że chcę kochać innych całym sercem i całą duszą. 

Grzech jest przyczyną naszej wewnętrznej ślepoty. Dzisiaj Bóg daje Ci wyraźny znak, byś się nawrócił. Bóg chce cię od tej ślepoty uwolnić.  Pozwolisz mu na to? Koronawirus jest tym błotem położonym na oczy niewidomego z dzisiejszej Ewangelii. To błoto może nas wszystkich uzdrowić.  Zróbmy jeszcze jeden krok. Idźmy obmyć się w łasce sakramentu. Rozumiem. Dzisiaj może boisz się wyjść ze swego domu. Dlatego zrób to najpierw w sercu, a gdy nadarzy się do tego sposobność zrób to przy kratkach konfesjonału a później w Eucharystii. 

Dopiero wtedy gdy twoje serce będzie uporządkowane znajdzie się w nim miejsce na ufną wiarę, a wiara może zdziałać cuda. Temu kto z wiarą prosi Bóg niczego nie odmówi. A czy nie ma dzisiaj nikogo, kto miałby taką wiarę? Z pewnością są tacy ludzie. Panu Bogu zależy jednak na wszystkich, nie tylko na niektórych. Jemu w sposób szczególny zależy na tych, którzy zaginęli, którzy pogubili się na ścieżkach życia. Koronawirus jest więc głośnym wołaniem, jest szukaniem człowieka, jest czasem zbawienia dla wszystkich, którzy zapomnieli o Miłości. Żyjemy w doczesności, by żyć w wieczności. Spróbujmy spojrzeć na ten czas „wyjątkowej wojny” z nadzieją, że okaże się on zbawienny, że zaowocuje naszym nawróceniem, a w konsekwencji miłością na świecie.

Na koniec tej wielkopostnej refleksji chciałbym przywołać słowa córki Billy Grahama – prezbiteriańskiego kaznodziei, które wypowiedziała przed kamerami po zamachu terrorystycznym w Stanach Zjednoczonych 11 września 2001 r. Zapytana „Jak Bóg mógł pozwolić na coś takiego?”, odpowiedziała: „Jestem przekonana, że Bóg jest do głębi zasmucony z tego powodu, podobnie jak i my, ale od wielu już lat mówimy Bogu, żeby wyniósł się z naszych szkół, z naszych rządów oraz z naszego życia, a ponieważ jest dżentelmenem, jestem przekonana, że w milczeniu się wycofał. Jak możemy się spodziewać, że Bóg udzieli nam swojego błogosławieństwa i ochroni nas, skoro my żądamy, aby On zostawił nas w spokoju? 

Dlatego dzisiaj z nawróconym sercem za psalmistą wołamy:

Pan jest moim Pasterzem, nie brak mi niczego. 
Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. 
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć: 
orzeźwia moją duszę. 
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach 
przez wzgląd na swoje imię. 
Chociażbym chodził ciemną doliną, 
zła się nie ulęknę, 
bo Ty jesteś ze mną. 
Twój kij i Twoja laska 
są tym, co mnie pociesza. 
Stół dla mnie zastawiasz 
wobec mych przeciwników; 
namaszczasz mi głowę olejkiem; 
mój kielich jest przeobfity. 
Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną 
przez wszystkie dni mego życia 
i zamieszkam w domu Pańskim 
po najdłuższe czasy.  (Ps 23)