Kazanie Pasyjne – Niedziela Palmowa
dkn Michał Bieroński
Kazanie Pasyjne – Niedziela Palmowa
W tym ostatnim rozważaniu pasyjnym skierujemy naszą uwagę na moment, w którym łączymy się z Chrystusem przyjmując Komunie świętą i jego przeżycie. W niej człowiek otrzymuje najpełniejszy udział w ofierze Chrystusa i w Jego zmartwychwstaniu.
W modlitwie, którą bardzo często kapłan śpiewa na zakończenie wystawienia Najświętszego Sakramentu (którą dzisiaj także zostanie wyśpiewana), kierujemy do Jezusa słowa: „Boże, Ty w Najświętszym Sakramencie zostawiłeś nam pamiątkę swej męki”. Słowa te pomagają nam uświadomić sobie tą prawdę i widzieć w konsekrowanym Chlebie pamiątkę męki Zbawiciela.
Poprzednie pokolenia, wypiekające chleb w własnych domach, porównywały proces powstawiania chleba z męką Jezusa. Myśleli o zbożu, które musiało być ścięte, wspominali kłosy zboża, które były uderzane cepem, jakby były biczowane, medytowali nad procesem mielenia zboża na mąkę, co przywoływało biblijne skojarzenia o Słudze Jahwe startym na proch, zastanawiali się wreszcie nad włożeniem ciasta do rozżarzonego pieca, by poddać go działaniu ognia. Każdy szczegół tej „drogi chleba” kojarzył im się z jakimś elementem męki Jezusa. Między innymi dlatego chleb był uważany za coś świętego. Równocześnie łatwiej było pamiętać o męce Jezusa w czasie przyjmowania Komunii świętej.
Ojciec Święty w swej encyklice poświęconej Eucharystii pisze, że „Kto się karmi Chrystusem w Eucharystii, nie potrzebuje wyczekiwać zaświatów, żeby otrzymać życie wieczne: posiada je już na ziemi, jako przedsmak przyszłej pełni, która obejmie człowieka do końca. W Eucharystii otrzymujemy także gwarancję zmartwychwstania ciał, które nastąpi na końcu świata: Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszą w dniu ostatecznym(J 6, 54). Ta gwarancja przyszłego zmartwychwstania wypływa z faktu, że Ciało Syna Bożego, pozostawione jako pokarm, jest chwalebnym Ciałem Zmartwychwstałego. W Eucharystii – żeby tak powiedzieć – staje się dostępna «tajemnica» zmartwychwstania. Dlatego też słusznie św. Ignacy Antiocheński określał Chleb eucharystyczny jako lekarstwo nieśmiertelności, antidotum na śmierć”. (EE 18)
Przyjęcie Komunii świętej oznacza zjednoczenie z Jezusem w Jego męce i zmartwychwstaniu. To nie jest zwyczajne spotkanie ze Zbawicielem, jakie przeżywamy np. na modlitwie. Przystępując do Komunii świętej przyjmujemy Ciało wydane i Krew wylaną. Przychodzi do nas Jezus, który okazuje nam najwyższą miłość oddając za nas życie i przynosząc nam dary odkupienia.
W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: „Zgodnie z tym, co oznacza Eucharystia, jest rzeczą właściwą, by wierni, jeśli tylko są odpowiednio usposobieni, przyjmowali Komunię za każdym razem, gdy uczestniczą we Mszy świętej” (KKK 1388).
Niestety nie zawsze nasze uczestnictwo we mszy świętej łączy się z przyjęciem komunii. Zapewne powody tego są bardzo zróżnicowane. Jednak, jeśli zdarza Ci się taka sytuacja, może warto zadać sobie pytanie: dlaczego? Dlaczego świadomie rezygnuje z bycia w komunii z Bogiem, z przyjęcia do swego serca mojego Zbawiciela? Rok Eucharystii jest dobrą okazją, aby na nowo przemyśleć rolę, jaką w moim życiu odgrywa Komunia święta.
Może do komunii przystępują tylko raz lub kilka razy w roku. W sumie, to przecież nikt nie powinien się mnie czepiać, bo spełniam to minimum, które wynika z prawa i tego czego chce Kościół. Spełniłem swój doroczny obowiązek i mam spokojne sumienie. Jednak wtedy powinniśmy zburzyć taki spokój sumienia i zmobilizować się do głębszej refleksji. Poszukać powodu, który sprawia, że nie ma we mnie już radości i chęci bycia blisko z Bogiem. Czy widzę jeszcze w tej hostii Chrystusa?
Może należysz do tych, którzy przystępują do Komunii świętej bardzo często, niemalże codziennie. Jeśli jesteś już przekonany, że tak właśnie trzeba żyć, to możesz sobie zadać inne pytanie: Jak przeżyć tę świętą chwilę i niezwykłe wydarzenie jeszcze lepiej i owocniej? Dziś otrzymujesz dodatkową inspirację w tej refleksji. Głębia przeżycia Komunii świętej, a także owoce spotkania z Jezusem zależą w dużym stopniu od zrozumienia ofiarniczego charakteru uczty.
Patrzymy na ołtarz i widzimy, że na nim składana jest właśnie ofiara Chrystusa. Uobecnienie tej ofiary dokonuje się w znakach chleba i wina. Znaki te leżą na ołtarzu, który jest miejscem ofiary. Z tego właśnie ołtarza kapłan bierze chleb i przynosi nam go do spożycia. Ten ołtarz ofiary staje się stołem uczty ofiarnej, na którym podczas każdej Mszy świętej dokonuje się ta sama ofiara, która dokonała się na Golgocie.
W tegorocznych rozważaniach pasyjnych skupiliśmy na tajemnicy ofiary. Staraliśmy się lepiej zrozumieć, co to znaczy, że nasza ofiara, zjednoczona z ofiarą Chrystusa, ma być czysta, święta i doskonała. Dążymy nieustannie do tego, aby oczyszczać nasz dar z wszelkich braków, aby go uświęcać obecnością Boga i starać się o jego wewnętrzną i zewnętrzną doskonałość.
W drugiej części rozważań staraliśmy się pogłębić nasza wiarę w rzeczywistą obecność ofiary Chrystusa w czasie Mszy świętej i w konieczność złożenia siebie samego w ofierze. Dziś kończymy tę refleksję przypomnieniem prawdy, że myśl o ofierze znajduje swój finał w przeżyciu Komunii świętej. W niej jednoczymy się najpełniej z Chrystusem, który siebie samego oddał Ojcu i w niej otrzymujemy najpełniejszą pomoc, aby nasze życie stało się ofiarą miłą Bogu.
Na koniec każdy z nas może sobie spróbować przypomnieć ten moment, kiedy po raz pierwszy przyjął Jezusa w trakcie Pierwszej Komunii Świętej. Tą podniosłą atmosferę, radość, która temu towarzyszyła, czyste serce oddane Bogu. Jesteśmy wezwani, aby znów odkryć tą radość z przyjęcia Komunii świętej. Ona stanowi wyjątkowy pokarm, który dokonuje w naszym życiu duchowym tego, czego pokarm materialny w życiu cielesnym. Przyjmowanie Ciała Chrystusa podtrzymuje, pogłębia i odnawia życie łaski otrzymane na chrzcie, chroni nas przed grzechem, umacnia miłość, uzdalnia do pomocy ubogim.
Nie rezygnujmy więc z komunii, bo jak pisze bł. Honorat Koźmiński, wielki czciciel Eucharystii: „Chcesz wiedzieć, jaki jest skutek tego zjednoczenia? Jest nim powolne przemienianie się w Jezusa Chrystusa, bo jeżeli kropla wody drąży kamień, czegóż nie uczyni Pan Jezus w Komunii św., choćby serce przyjmującego było kamienne, często łącząc się z nim”.